W niedzielny wieczór aula Akademii Wychowania Fizycznego po raz dziewiąty wypełniona została muzyką, która przypadła do gustu fanom bluesa i nie tylko. Mieliśmy do czynienia nie tylko z klasycznym brzmieniem. Organizator festiwalu, Jarosław Michaluk przygotował dla publiczności kilka niespodzianek….
W roli supportu wystąpił Blue Rain. To miejscowa grupa składająca się z muzyków z Międzyrzeca Podlaskiego i Białej Podlaskiej. Muzycy, którzy na co dzień zajmują się innymi profesjami, a muzyke jest ich pasją, zagrali czysto bluesowy koncert. Mogliśmy usłyszeć żywe numery jak i nastrojowe ballady. Umiejętna mieszanka rockowych gitar i bluesowego „feelingu” sympatycznie otworzyła Bialski festiwal.
Największą niespodzianką okazał się jednak występ Kraków Street Band. Nie wszyscy mogą wiedzieć, że zespół uczestniczył w Polsatowskim programie „Must Be The Music” gdzie ich występy spotkały się z bardzo pochlebnymi recenzjami. To, co działo się na scenie, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Żywioł w pełnej krasie. Czuć było, iż jest to przede wszystkim zespół koncertowy, który swój prawdziwy potencjał pokazuje na żywo. Publiczność bardzo entuzjastycznie reagowała na każdy utwór, muzycy byli w wyśmienitych humorach, co okazywali bardzo często żartując i skacząc po scenie. Momentami miałem wrażenie, że zaczną przemieszać się po całej auli, wśród publiczności, gdyż ledwo starczyło im miejsca na scenie. Nie można się jednak temu dziwić – w skład zespołu wchodzi aż dziewięć osób. Gdyby nie ograniczenia czasowe festiwalu, publiczność po prostu nie pozwoliłaby im wyjść.
Po tym niezwykle żywiołowym show, przyszedł czas na coś dla fanów brzmienia z lat 70’. Mowa o zespole „Kasa Chorych”. Koncert pełen nostalgii i klasycznych utworów bluesowych. Występ pomimo delikatniej anemiczności na scenie, z pewnością przypadł do gustu fanom, którzy niekoniecznie cenią sobie w muzyce kombinowanie, a są zwolennikami prostego i oczywistego brzmienia. Taki też był występ. Pod koniec do zespołu spontanicznie dołączył Łukasz Wiśniewski z Kraków Street Band, który wspomógł wykonawców harmonijką. Należy podkreślić iż występ cechowały znakomite solówki gitarowe.
Główną gwiazdą festiwalu był Pete Brown oraz Krissy Matthews z zespołem. Energia wręcz wylewała się ze sceny. Szczególną uwagę należało zwrócić na Matthewsa, który wręcz rozmawiał z gitarą. O jakości solówek nie ma sensu szczególnie się rozpisywać – facet po prostu czuł bluesa i przekazywał go publice z rockową zadziornością. Po kilku utworach do muzyków dołączył Brown, którego przedstawiać nie trzeba. Mogliśmy usłyszeć nawet „Sunshine Of Your Love” zespołu Cream, który zresztą najmocniej pobudził publiczność. Nic w tym jednak dziwnego skoro Brown znany był ze współpracy z tą kapelą.
Podsumowując – kolejna edycja “Biała Blues Festival” była udana i już nie mogę doczekać się aż w przyszłym roku zaznam kolejnych niespodzianek muzycznych. Bo że takowe będą jestem bardziej niż pewien.
Leave a Reply